Łączna liczba wyświetleń

środa, 12 lutego 2014

Roz. 4

Słuchajcie, musiałam w poprzednim poście zmienić z 'soboty' na 'jutro', ponieważ nie mam pomysłu na rozdział. Wena mnie opuściła. Do cholery nie wiem co się ze mną dzieje. Myślę jednak, że w zbliżające się ferie uda mi się wymyślić coś naprawdę dobrego. :<. Oczywiście nie zamierzam zawieszać bloga, bo kilka osób prosiło mnie abym tego nie robiła. No cóż to już wszystko. Zapraszam do czytania i komentowania.
 _____________________________________

Kiedy chłopak zasnął James odsunął go kładąc delikatnie jego głowę na poduszce i przykrywając kocem.
Wstał z łóżka i popatrzył jeszcze raz na 17-latka swoimi zimnym wzrokiem. Zbliżył się do jego twarzy i dopiero wtedy zauważył jaki blondyn był..przystojny wręcz uroczy i taki niewinny...-ZARAZ! Kurwa. James co jest z Tobą? Zachowujesz się dziwnie odkąd ten szczeniak tu zamieszkał. - zganił siebie w myślach. Westchnął głęboko i opuścił pokój. Wróciwszy do kuchni wyciągnął z szafki rum i szklankę. Nalał sobie i zaczął pić co chwile obracając ją w swojej silnej, umięśnionej dłoni. Kiedy wziął ostatniego łyka spojrzał na zegarek. Dochodziła 23.00. Przetarł zmęczone oczy i poszedł do łazienki wziąć długą i odprężającą kąpiel. Gdy skończył od razu rzucił się na łóżko i odpłynął.
***
Alan wstał o 8.00. Nie chcąc budzić bruneta udał się cichaczem do łazienki. Umyty i ubrany poszedł zrobić mężczyźnie śniadanie. Wyciągnął z lodówki szynkę, ser i pomidory. Zabrał się za robienie kanapek nucąc jakąś piosenkę pod nosem. Nawet nie zauważył, że od paru minut jest obserwowany przez mężczyznę.
-Lubisz spędzać czas w kuchni prawda? - usłyszał głos za plecami i upuścił nóż na podłogę. Schylił się po niego. -Ymm..cześć. Tak, to znaczy się po prostu lubię czasem pogotować, a może czasami samemu coś wymyślić. A, długo tu już stoisz? - spojrzał w oczy brązowookiego.
-Chwilę. Wiesz, nie chciałem Ci przeszkadzać. Wydawało mi się, że bardzo się wczułeś robiąc te kanapki. 
-E..tam. Możesz już usiąść, zaraz będą gotowe.
James usiadł.
-Jeżeli chcesz to mogę Ci kupić jakieś książki kulinarne.- zaproponował po chwili. - Sam takich nie posiadam, bo po prostu jakoś mnie nie ciągnie do gotowania no i może też przez to, że nie mam czasu.
-Nie, nie trzeba. Ale dziękuję. - odwrócił i położył talerz na stole, następnie podał brunetowi kubek z herbatą. Sam usiadł na przeciwko niego i zaczął pałaszować przygotowane przez siebie jedzenie.
-No cóż. Jak wolisz. Mówię, to żaden wydatek, a mogą Ci się przydać. Może kiedyś otworzysz restaurację i mnie do niej zaprosisz. Smacznego. - uśmiechnął się do niebieskookiego i sięgnął po kanapkę.
-Smacznego. - odwzajemnił uśmiech.
-A tak w ogóle to jesteś przygotowany na dzisiejszą imprezę u Dave'a? Wiesz, jesteś jeszcze młody, a to jest klub praktycznie dla dorosłych. Mogę Cię zabrać tam tylko ze względu na to, że ja i Dave się znamy. Nie musimy iść jeżeli nie chcesz.
-Chcę. Może uda mi się..zapomnieć..o.. 
-Rozumiem, dobrze. Ale trzymaj się blisko mnie no i nie przesadzaj z alkoholem. O 20.00 jest już ta pełno ludzi. Nie chcesz wiedzieć co się dzieje potem.
-Jasne.
Po skończonym śniadaniu James poszedł do swojego pokoju. Wyciągnął z półki laptop i zaniósł do salonu.
-Słuchaj, ja muszę wyjść na miasto. Daję Ci laptopa. Możesz pograć czy jak tam wolisz. Masz jeszcze do wyboru telewizję no i ewentualnie zostają Ci książki. Chyba, że chcesz jechać ze mną, ale będę tam dość długo i możesz się znudzić. - popatrzył na blondyna.
-W porządku, zostanę. - odpowiedział.
-Okej no to do zobaczenia. A i byłbym zapomniał. Nie otwieraj nikomu drzwi, ja mam klucz więc sam wejdę. - ubrał buty i sięgnął po płaszcz. Następnie wyszedł z mieszkania.
Alan siedział chwilę na kanapie i rozglądnął się po pomieszczeniu. Cóż, chyba jednak wybierze internet. Odpalił sprzęt i uruchomił przeglądarkę. Zaczął przeglądać różne fora dyskusyjne i oglądać filmiki na youtube. Minęła godzina, a brunet nie wrócił. Byłoby trochę głupio gdyby przez cały ten czas jego nieobecności przeleżał na łóżku oglądając lub grając w różne gry.
-Wiem! Posprzątam. - pomyślał i wyłączył laptopa.
Wprawdzie w domu Jamesa było nawet czysto. Gdzieniegdzie tylko walały się jego rzeczy. Chłopak znalazł w końcu, odkurzacz, mop i ścierki. Zaczął biegać z nimi od pomieszczenia do pomieszczenia. Po 2 godzinach skończył. Opadł ze zmęczenia na fotel. Zaraz jednak wpadł na pomysł, aby zrobić obiad. Wstał i udał się do kuchni. W tym samym momencie wrócił James. Zdjął buty i stanął jak wryty. Wszystko było wysprzątane na błysk. 23-latka zatkało. Zaczął się kierować w stronę kuchni rozglądając się. Mieszkanie po prostu lśniło. W pewnym momencie wyrósł przed nim chłopak.
-O..już jesteś? Nie słyszałem jak wchodzisz. - o mało na niego nie wpadł.
-Tak i..co Ty zrobiłeś z moim mieszkaniem?
-Ja tylko..posprzątałem trochę...Jesteś zły?
-Nie, tylko zaskoczony. Ostatnio tak czysto było tu.. - tak prawdę mówiąc James nie pamiętał kiedy ostatnio jego dom był taki 'wypacykowany' na picuś glancuś. Nigdy nie przyjmował żadnych gości (oprócz Dave'a). Lubił samotność i było mu z tym dobrze. -eee..nie wiem, ale nie musiałeś. Dzięki.
-Nie ma problemu. Chciałem jeszcze zrobić obiad, ale w lodówce nie było nic co by się nadawało, a parówek lub jajecznicy chyba na obiad jeść nie będziemy? Zróbże człowieku jakieś zakupy w końcu. - zaśmiał się cicho.
-Nie trzeba, jadłem na mieście. Dla Ciebie też coś mam. - wręczył mu torbę z jedzeniem. -Gyros z frytkami. Mam nadzieję, że lubisz? Jednak jeżeli chcesz gotować to kupię Ci potrzebne produkty. Ja jestem przyzwyczajony do łażenia po restauracjach i knajpach.
-Spoko i dzięki. Tak lubię. -wziął od niego siatkę z jedzeniem i zaniósł do kuchni. James podążył za nim.
***
-I co jesteś już gotowy?  - zawołał brunet i spoglądnął na godzinę: 19.30
-Jeszcze chwila. - odpowiedział blondyn. Przeczesał swoje włosy ręką i spojrzał w lustro. Miał na sobie szarą z białymi rękawami baseballówkę i zielone rurki. Za chwilę wychodzili, a on był nieco zdenerwowany mimo iż bywał na takich imprezach to nie wiedział jak ma się zachować i czy uda mu się nawiązać wspólny kontakt z innymi ludźmi. Wyglądał nawet nieźle, kto wie może zdoła poderwać jakąś pannę? W końcu opuścił pomieszczenie. Udał się do przedpokoju gdzie czekał na niego brązowooki. Kiedy ujrzał mężczyznę zaparło mu dech. 
-Wow. - wyszeptał cicho. Zilustrował go wzrokiem. Wyglądał niesamowicie...seksownie -O czym ja myślę... Idealnie ułożone włosy, niebieska flanelowa koszula, a pod spodem biały t-shirt podkreślający jego umięśniony brzuch. Do tego obcisłe, czarne spodnie.
-Co tak patrzysz? 
-Nie..nic. Zamyśliłem się. - odparł i zarumienił się lekko.
-Dobra, dobra. Chodź już. - ponaglił go. Zaraz potem opuścili mieszkanie.

Kiedy byli na miejscu James z Alanem weszli do klubu. Ze środka wydobywała się głośna, dudniąca w uszach muzyka. Mimo wczesnej godziny było tu już sporo ludzi. Brunet zauważył przy jednym ze stoliku Dave'a machającego do nich. Podeszli do niego.
-No no James! Jednak przyszedłeś i przyprowadziłeś Alana. Siadajcie, zaraz coś zamówię.
-Cześć stary. No tak jak widzisz. Głośno tu strasznie.
-To impreza James! Zaraz się rozluźnisz, młody też i się zabawicie. - skinął ręką na barmana, który przyniósł i podał Dave'owi i Alanowi drinki. James nie pil, ponieważ prowadził auto.
Czas leciał szybko. Do klubu zaczęło się schodzić coraz to więcej ludzi.
Brunet stał ze swoim przyjacielem przy barze cały czas obserwując siedzącego kilka stolików dalej blondyna.
-No..i..widzisz..James..James..JAMES! Halo! Słuchasz mnie? 
-Yyy..co? Tak, mów dalej. - odwrócił wzrok od chłopaka i spojrzał na Dave.
-Podoba Ci się..
-Co? 
-Alan. Podoba Ci się. - rudowłosy zmrużył oczy i popatrzył na 23-latka.
-Co Ty chrzanisz? Ja go tylko pilnuję. - prychnął.
-Stary, ja nie jestem taki głupi. To widać, po za tym to nic złego, że drugi mężczyzna jest obiektem Twoich westchnień. Nie mów mi, że podobają Ci się kobiety. Nigdy z żadną Cię nie widziałem, a wiele razy byłem świadkiem jak odtrącasz każdą fajną, napotkaną panienkę..no chyba, że to dziwka.
-Nie pierdol. Za dużo wypiłeś. Co Ty sugerujesz, że ja jestem gejem? I jeszcze zakochałem się w tym..dzieciaku? Idioto on ma 17 lat. Po za tym nie interesują mnie faceci, a co do związków to wolę być sam. Baby to tylko problemy, jak chcą to zaraz wejdą Ci na głowę. - oparł się o blat.
-Ja swoje wiem. James, znam Cię już trochę czasu. Wiem jaki jesteś, ten chłopak ma coś w sobie co Cię do niego ciągnie inaczej nie pomógłbyś mu, ani się o niego nie troszczył.
-Tss, pomogłem mu, bo chciałem lekkiej zmiany w swoim życiu. To wszystko. Może się nawet przespać na środku parkietu z którąś z tych lafirynd. Jebie mnie to.
-No to uważaj, bo jeśli nie zareagujesz no to faktycznie tak się stanie. Spójrz. -kiwnął głową w stronę nastolatka.
Brązowooki odwrócił wzrok i ujrzał jak Alan faktycznie tańczy z jedną z jakiś dziewczyn. Tyle, że nie był to zwykły taniec. Nieznajoma ocierała się zmysłowo o 17-latka, a on wcale nie protestował. Przybliżył się do niej i wędrował rękami po jej biodrach. James sam nie wiedział czemu, ale był wściekły, że jakaś lampucera podrywa tego chłopaka. Miał ochotę podejść i wywalić ją, a sam zająć się niebieskookim, zwłaszcza, że ten wyglądał dzisiaj niesamowicie pociągająco.. -Kurwa, przecież to nie mój interes co ten szczyl wyprawia. Niech robi co chce.-pomyślał i dodał: -No, widocznie mu lepiej i zapomniał już co go spotkało.
-Przecież tego właśnie chciałeś James, żeby zapomniał. - odpowiedział Dave i ruszył na parkiet, bo właśnie jakaś blondi cizia prowokacyjnie kręciła mu tyłkiem przed oczami.
-Tak..właśnie. - odpowiedział w myślach. Sięgnął dłonią do kieszeni i wyciągnął z niej telefon. Spojrzał na godzinę. Było dobrze po północy. Nie chcąc tak stać sam jak kołek wyszedł na zewnątrz i zapalił. Przecież nie będzie go ciągle pilnował, nie jest jego niańką, pozatym chłopak jest prawie dorosły. Spojrzał w ciemno niebo, zaciągając się przy tym. Kiedy wrócił zorientował się, że Alana nigdzie nie ma Zaczął nerwowo rozglądać się po sali pełnej bawiących się ludzi.
-O jasna cholera..